Słowacja na weekend: Besenova, Chopok, sauny i „Vinea”
Słowacja to Tatry, „Studentska”, syr i ciepłe źródła. Tatralandia, „Kofola” i kluski na milion sposobów. Z tym kojarzy się wam zapewne kraj naszych sąsiadów i tak, macie rację! Ale czy wiecie, że Słowacy mają też morze, pyszne wina i są mistrzami świata w wellness? Kocham Słowację i kocham Słowaków – kolejny, pełen atrakcji weekend w tym kraju tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że wciąż nie doceniamy tego, co za rogiem.
Ubiegły weekend spędziłam na Słowacji na zaproszenie Tatry Mountain Resorts. Był to mój czwarty tego typu wyjazd, więc wiedziałam czego się spodziewać – pięknych widoków, dobrego wina, relaksu w saunie i cudownych ludzi.
W sobotę, 25 czerwca miało miejsce oficjalne otwarcie sezonu w Parku Wodnym Besenova – „Besenova Fashion Opening”. Ostatni raz byłam na tej imprezie w 2019 roku, zaraz przed covidem i było równie wspaniale. Ba, tym razem było jeszcze przyjemniej, bo wygłodniali i udręczeni pandemią, staraliśmy się korzystać z wszystkich, dostępnych tam atrakcji. Nic dziwnego, że spałam po cztery godziny na dobę i do końca nie wiem, czy wróciłam wypoczęta czy jeszcze nieprzytomna…
Słowacki weekend zaczęliśmy w piątek od wjazdu na Tatrzańską Łomnicę – drugi zaraz po Gerlachu szczyt Tatr, z którego rozciąga się naprawdę imponujący widok. Nie chodzę po górkach, bo czuję się średnio na wysokości, poza tym jestem żywcem wyjęta z morza (pewnie z Bałtyku ;0), ale widok gór zawsze robi na mnie niesamowite wrażenie. To był więc naprawdę dobry wybór na rozpoczęcie słowackiego weekendu, bo rodzimy Kraków już od wielu lat kradnie mi oddech i spokój, a w górkach mamy tego przecież pod dostatkiem.
Plan na wieczór spodobał mi się jeszcze bardziej – najpierw pyszne słowackie winko! Vetlinske Zelene to oczywiście klasyk, ale w miarę możliwości przetestujcie także Sauvignon Blanc z Repa Winery i półsłodkie Devin z Vins Winery. Słowacy naprawdę umieją w wino i co gorsza, dostać można je u nich naprawdę za kilka euro i taniej niż w Polsce… Atrakcją wieczoru była także mini produkcja personalizowanych lodów MAGNUM – no i tutaj miałam problem. Nie jem zwykłych lodów od roku, bo jestem zmuszona unikać cukru i tego wieczoru również udało mi się nie złamać. W sobotę poszłam już jednak na całość, bo gdy znajomi wciąż odwiedzali lodowe stoisko, stwierdziłam, że raz można…Na kolację…
Po północy wyruszyłyśmy do Harmonia Wellness&Spa Besenova, gdzie na weekend otwarcia przygotowano wyjątkowe pokazy w wykonaniu sauna mistrzów. No właśnie, wiedzieliście, że Słowacy umieją w wellness i kochają sauny także latem? Mnie też zdarzało się saunować w upały, ale regularnie korzystam z saun głównie zimą. To jednak spory błąd, bo jak powiedział nam obecny w Besenovej nasz mistrz świata w saunowaniu, Maciej Piczura – na niszczycielską działalność bakterii i wirusów narażeni jesteśmy przecież przez cały rok. Dlatego warto dbać o swoją odporność i hartować się nie tylko zimą. Dzięki saunie zwiększa się nasza wydolność, wytrzymałość, a samopoczucie poprawia – tak mówi mistrz, więc nie będę dyskutować. Przemilczę może także godzinę, o której udało nam się wyjść w końcu z saun-starczy, że po kilku kieliszkach wypitego wcześniej wina nie było już śladu.
Besenova oferuje swoim gościom kilka saun, mniejszych i większych, z czego nas najbardziej zachwyciła sauna mentolowa – momentalnie odtykała nos, a za sprawą przyjemnego mentolku można w niej było wytrzymać naprawdę długo. Po saunie warto schłodzić się w kilku małych basenikach, wziąć zimny prysznic w saunowej jaskini lub odpocząć w pokoju relaksu. Niestety, w tym roku nie udało mi się zrobić zdjęć z saunarium, bo panie trzymały dyscyplinę i telefony należało zostawić w szatni (wiem, zawsze należy…), ale możecie znaleźć je TUTAJ.
Słowacja kojarzy się z górami, jeziorami, jaskiniami, ale na pewno nie z morzem. Mimo to, Słowacy upierają się, że mają swoje morze, a jest nim Liptovska Mara. Słowackie morze to nic innego, jak położony w regionie Liptov zbiornik retencyjny, powstały w latach 1965–1975, poprzez przegrodzenie rzeki Wag zaporą ziemną – jest to obecnie drugi co do wielkości i objętości zgromadzonej wody zbiornik zaporowy Słowacji. Może opis nie brzmi zachęcająco, ale Mara faktycznie robi wrażenie, szczególnie jeśli podziwiamy ją z perspektywy łódki motorowej, na której nie brakuje przekąsek, winka i dobrej muzyczki.
Popołudniową atrakcją było spotkanie z Petrą Vlhovą, złotą medalistką olimpijską w narciarstwie alpejskim i… relaks w ciepłych źródłach. Besenova słynie z wód termalnych, bogatych w składniki lecznicze, w basenach skorzystać można także z masaży, serwowanych przez specjalne masujące dysze. Jeśli wydaje wam się, że w upalne, ciepłe dni takie termy to żaden relaks, jesteście w błędzie – gorąca woda wspaniale relaksuje i rozluźnia, nie męczy, a jeśli zechcecie się ochłodzić, kilka metrów dalej czeka już chłodny basen. Po kilku godzinach w wodzie i na saunach, wróciłyśmy do hotelu, by przygotować się na wieczorny show – pokaz mody słowackich projektantów i koncert Barbory Švidraňovej.
Show rozpoczął się od pokazu sauna mistrzów, z naszym Maciejem Piczurą na czele, a potem na scenie pojawili się akrobaci i artyści specjalizujący się w pokazach ognia. Niestety, sporą część pokazu śledziłyśmy spod daszku, bo pogoda nagle się załamała i witaliśmy słowackie lato w strugach deszczu. Resztę wieczoru spędziłyśmy już na winku i w saunach.
Będąc w Tatrach Wysokich nie można odmówić sobie wjazdu na Chopok (2024) – szczyt w Tatrach Niskich, z którego również roztacza się niesamowity, kojący widok. Tak przywitaliśmy kolejny dzień i było warto!
A teraz perełka: Nie sauny, nie Łomnica, nie termy, a nawet nie winko – moim tegorocznym odkryciem jest Vinea – pyszny, winogronowy napój, kojarzący się z sokami dla dzieci z lat 90. Słowacy zaczęli ją produkować jeszcze w latach 70. i wciąż nie przestają, a smak Vinei nie zmienia się i jest dziś wręcz kultowy. Przywiozłam sobie do Polski porządną, litrową butelkę tego niebka – już wieczorem nie było czego zbierać…
Kiedy wrócę na Słowację? Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku, bo nasi sąsiedzi szykują dla gości sporo nowych inwestycji i atrakcji – także dla narciarzy, którzy już pewnie odliczają dni do sezonu. Ja posiedzę w saunie 🙂